Trudno w to uwierzyć, ale ktoś uwziął się na rysie sprowadzone na tereny województwa zachodniopomorskiego. Samica rysia i jej młode zginęli z rąk kłusowników. Przyrodnicy dowiedzieli się o wszystkim dzięki obrożom telemetrycznym. Niestety ani obroże, ani prawna ochrona (rysie są w Polsce pod ochroną) nie uratowały rysiej rodziny.
Samica rysia znaleziona martwa
Reintrodukcja gatunku rysia to jedyna szansa na to, by populacja przetrwała. Rysie unikają człowieka i żyją w gęstych lasach, których jest coraz mniej. Niestety największym zagrożeniem dla rysia są kłusownicy. Kto wyraźnie daje znać przyrodnikom, że nie chce populacji rysia w okolicy Piasecznika. To właśnie tutaj znaleziono szczątki samicy rysia. Zwierzę zostało postrzelone. Z futra wypadły kawałki śrutu, gdy szczątki transportowano do gabinetu weterynarza, który potwierdził przypuszczenia przyrodników. Niestety, śmierć matki oznacza również śmierć jej młodych. Małe kociaki nie poradzą sobie bez matki. Co gorsza, one prawdopodobnie także zostały zastrzelone.
Tragedia wrażliwych i niewinnych zwierząt
Dzięki obrożom telemetrycznym przyrodnicy mogli monitorować życie rysiej gromadki. Kiedy sygnał z obroży znikł, pojawiły się smutne przypuszczenia, które niestety się potwierdziły. Samica żyła na wolności 1,5 roku. Zwierzę przywieziono ze specjalnej hodowli z Niemiec. Wiosną samiczka urodziła trzy młode i we wrześniu jedno z nich zginęło zastrzelone przez kłusownika. Teraz zabito matkę. Los pozostałych kociąt nie jest znany. Przyrodnicy podejrzewają, że także zostały zabite przez kłusownika. Wcześniej obserwowano, jak zrozpaczona samica szuka zaginionego kociaka, nie wiedząc, że ten już nie żyje. Sprawę przekazano policji. Zebrano materiały dowodowe. Trzeba liczyć na to, że policji uda się złapać kłusownika.