Takich emocji radni z Białogardu się nie spodziewali. Podczas środowego spotkania na salę wtargnął zbulwersowany mieszkaniec miasta, który chciał uzyskać od radnych pomoc w prywatnej sprawie. Jak się później okazało, trudnych tematów do poruszenia na posiedzeniu było więcej. Czy radni stanęli na wysokości zadania?
Awantura o sprawę
Środowa sesja Rady Miejskiej nie mogła odbyć się zgodnie z planem. Na spotkanie wtargnął jeden z mieszkańców Białogardu, który miał sporo zażaleń. Mężczyzna uważał, że władze miasta zwlekają z załatwianiem jego prywatnej sprawy. Niespodziewanemu gościowi, uważającemu, że miasto nie traktuje go poważnie, nie dano się jednak wypowiedzieć.
Odmowa wysłuchania zadziałała na mężczyznę jak płachta na byka. Rozwścieczony rzucił się na pobliskie stoły i zaczął je przewracać. Kiedy się wyładował, sam wyszedł z sali. Radni musieli udać się na 10-minutową przerwę i dopiero po niej mogli zająć się bieżącymi sprawami.
Petycja o zakazanie szczepień i nakaz zdjęcia maseczek
Sporo emocji wzbudziła petycja Fundacji z Białegostoku, która apelowała o wprowadzenie w Białogardzie zakazu szczepień i noszenia maseczek. Dokument z pewnością przygotowały osoby, które nie uznają istnienia koronawirusa. Mimo że temat wzbudził sporo emocji, nie poświęcono czasu na jego przedyskutowanie. Radni zwyczajnie nie mają takiej władzy, by decydować o zasadach dotyczących koronawirusa.
Odrzucono również petycję mieszkańców Białogardu. Tym razem sprawa dotyczyła zieleni miejskiej, którą mieszkańcy chcą zachować. Niestety, wszystkie tereny w pobliżu wskazanych w petycji ulic zostały już sprzedane pod inwestycje…
Co ciekawe, wojewoda zachodniopomorski zdecydował, że burmistrz Białogardu nie otrzyma podwyżki pensji. Uchwałę Rady Miasta wojewoda uznał za nieważną ze względu na naruszenie pewnych przepisów. Miasto będzie kierowało sprawę do sądu, by wzorem innych samorządów w Polsce, podnieść pensję reprezentantowi miasta. Na środowym posiedzeniu nie wykonano jednak konkretnych kroków w tej sprawie.